Opowiadając o Halinie Krępiance , która poświęciła swoje życie , by uratować ukochany Sandomierz , zainteresowałam się jej ojcem – Piotrem z Krępy.
Trochę zachodu kosztowało mnie znalezienie jakiś konkretnych i spójnych wiadomości o tym człowieku,ale mój instynkt zapalonego detektywa-amatora przyniósł wreszcie pewne wyniki.
Najstarsze polskie przekazy mówią bardzo ogólnikowo o przyczynach poddania się Sandomierza.
Miał być on ponoć zdobyty podstępem.Podobno właśnie nasz Piotr łatwowiernie uwierzył Tatarom i godząc się na układy, wraz ze swym bratem Zbigniewem , udał się do obozu agresora.
Tam zostali wzięci do niewoli ,a Sandomierz bez swego dowódcy został zdobyty.
Podanie o Piotrze z Krępy ,z rodu Dębnów , którzy byli przodkami Oleśnickich – w pierwszej wersji była czarną legendę ,przynoszącą ujmę na honorze.
Wraz ze wzrostem potęgi Oleśnickich ,wątek ich przodków traci negatywny wydźwięk, a Piotr z Krępy otrzymuje nowy życiorys – już niesplamiony winą.
Legenda o nim zaczęła się rozjaśniać, aż stała się legendą złotą.
Według niej Piotr z Krępy zginął męczeńską śmiercią z rąk Tatarów.W chwili swojej śmierci miał krzyknąć do obrońców grodu , by się nie poddawali.
Przypomniało mi się teraz pewne rosyjskie przysłowie :”Gdy pieniądze mówią,prawda milczy”.