Dzisiaj w dalszym ciągu jesteśmy w pięknym Opolu , które jest jednym z najstarszych miast Polski.
Według tradycji , nazwa miasta Opole pochodzi od nazwy jednej z najstarszych jednostek terytorialnych Słowian w środkowej Europie – tzw. „opola.Opola stanowiły maleńkie „państewka plemienne” , których mieszkańcy wspólnie pracowali i wspólnie stawali przeciwko wrogim plemionom sąsiedzkim.
Historia Opola zaczęła się w 845 roku , gdy na tych ziemiach w swoim nowym grodzie nad rzeką Odrą zamieszkało plemię Opolan.
W czasie jednej z wielkich powodzi w 1600 roku , rzeka zmieniła swoje koryto, odsuwając się nieco od miasta. Jej prakoryto jednak pozostało i teraz płyną nim wody , zwane Młynówką.
Nad wym nieprawidłowo nazywanym „Kanałem Młynówka” wybudowano ciąg kamienic i spichlerzy , „przeglądających ” się w jego wodach. Najpiękniejszy widok jest , gdy na Młynówkę patrzymy od strony dawnego portu rzecznego , od ulicy Piastowskiej , który z tego miejsca przypomina do złudzenia włoską Wenecję.
Ta „Opolska Wenecja” podobno najpiękniej prezentuje się wieczorem , kiedy oświetlone światłem elektrycznym domy odbijają się w wodzie . Niestety mnie nie było dane to zobaczyć , gdyż napięty grafik podróży zmusił mnie do wcześniejszego wyjazdu z miasta.
Dopóki jednak tu jestem , chcę opowiedzieć Wam drugą wersję legendy o herbie Opola.
Dawno temu , niedaleko Zamku Książęcego w opolskim grodzie była pasieka Bartnika Radosława. Był to pszczelarz z zamiłowania , a o swych pupilach wiedział prawie wszystko . Ludzie powiadali , że znał nawet mowę pszczół.
Były to czasy , gdy Książę Kazimierz I Opolski nadał prawa miejskie grodowi Opole , a na Zamku miała się odbyć uroczyste podpisanie dokumentów.
Pszczelarzowi Radkowi polecono dostarczyć tyle wosku , by można było w nim odbić pieczęcie panującego Księcia i czcigodnego Biskupa. Kiedy Bartnik miał już jechać na Zamek , przypomniał sobie o beczułce miodu dla władcy.
Już z daleka zobaczył kotłujące się w powietrzu pszczoły , a na miejscu zastał zniszczone ule, zapewne przez niedźwiedzia z pobliskiej puszczy. W tej sytuacji nie mógł odjechać , pozostawiając swoje pupilki bez pomocy. Czym prędzej zabrał się do roboty , niepomny upływającego czasu.
Tymczasem na Zamku uroczystość już się zaczęła i wkrótce do odbicia pieczęci potrzebny był wosk. Niestety było go tak mało , że odbiło się tylko pół piastowskiego orła i pół krzyża biskupiego.
Wszystkim spodobał się nowy znak i zgodnie orzeczono , że zostanie on nowym godłem Opola.
A co stało się z Bartnikiem Radosławem ? . W dalszym ciągu prowadził swoją Pasiekę , ale za swe przewinienie co roku musiał oddawać Księciu 3 beczki miodu i beczkę wosku na pieczęcie i świece.