Jakiś czas temu gościliśmy na będzińskim Zamku na wzgórzu , a dzisiaj jedziemy na ul. Karola Świerczewskiego 15. Stoi tu Pałac Mieroszewskich , z początków XVIII wieku.
Wybudował go jeden z przedstawicieli rodu – Kazimierz , chorąży Księstwa Siewierskiego , któremu przypisuje się hulaszczy tryb życia.
Znany był z częstych wpadek towarzyskich , wśród których prym wiedzie przyjęcie wizyty księdza w stanie upojenia alkoholowego i w dodatku całkiem nago.
Zgodnie z legendą , Mieroszewski został za to obłożony klątwą , a jego duch – zawieszony między niebem , a piekłem – czasami pojawia się w okolicach Zamku .
Kazimierz – to nie jest jedyna zjawa Pałacu. Legenda mówi , że w komnatach Pałacu na Gzichowie pojawia się również duch kobiety w błękitnej sukni. Jest nią Ludwika – prawnuczka Kazimierza Mieroszewskiego.
W czasie trwania wojen napoleońskich , owa piękna panna była zakochana w młodym arystokracie Niemojewskim.
Rodzice byli przychylni związkowi zwłaszcza , że młodzian był nie tylko urodziwy , ale i bogaty.
Wkrótce w Pałacu odbyły się zaręczyny , a stało się to 21 Kwietnia. Ludwika ubrana była w piękna , błękitną suknię , a narzeczony w odświętny mundur wojsk napoleońskich.
Zaraz po ceremonii Niemojewski wyjechał na wojnę i wszelki słuch po nim zaginął.
Ludwika wytrwale czekała na ukochanego , ale po dwóch latach rodzice zmusili ją do wyjścia za mąż.
Wybrankiem został Hrabia Wincenty Siemieński , który okazał się dobrym gospodarzem na Gzichowie , ale nie potrafił wzbudzić w swej żonie gorętszych uczuć.
Pewnego razu przed Pałacem zatrzymał się powóz z siwowłosym szlachcicem.
Na jego widok Ludwika omal nie zemdlała, a kiedy po krótkiej wizycie odjechał – zamknęła się na długie dni w swojej komnacie .
Podobno każdy dźwiga jakieś brzemię i wszystko zależy od tego , czy jesteśmy odporni psychicznie na ciosy , jakie zadaje nam życie , czy też nie… Ludwika nie poradziła sobie i w parę miesięcy później zmarła.
Legenda mówi , że odtąd , w każdą rocznicę zaręczyn , duch Błękitnej Ludwiki pojawia się w pałacowych komnatach , by tańczyć w Sali Głównej na I piętrze.
Tym , którzy zadają sobie pytanie : ” Dlaczego ? ” wyjaśniam , że legenda nie wyjawia przyczyn , dla których narzeczony Ludwiki tak długo się nie pojawiał , co zostawia pole dla naszej wyobraźni.