Z kościołem Św. Floriana na krakowskim Kleparzu , wiąże się legenda o chrzcie małego Twardowskiego.
Kiedy w rodzinie Twardowskich narodził się syn , ojciec postanowił go ochrzcić . Podejrzewając że mogą być z tym kłopoty , bowiem jak legenda mówi , jeszcze przed narodzinami owe dziecię zostało zaprzedane Czartu , udał się on do Krakowa , do proboszcza u Św. Floriana i wyznał mu całą prawdę .
Mądry duchowny pożyczył mu na drogę relikwie świętego patrona kościoła , tak by miały one w opiece niewinne dziecię .
Kiedy tylko szlachcic wyruszył z synem w drogę do Krakowa , rozpętała się straszna burza. Dwa razy konie poniosły i dwa razy przewróciła się bryczka , którą jechali , ale dzięki cudownej mocy relikwii , ojciec z niemowlęciem dotarli cało do miasta.
Będąc już tuż przed kościołem najpierw zaatakował ich bezpański pies , później o mało nie stratowały pędzące konie , a na schodach świątyni mamka dziecka potknęła się .
Na szczęście ojciec w porę pochwycił zawiniątko ze swym pierworodnym .
I tak Św. Florian pokonał piekielne moce , a dziecko zostało ochrzczone.
Fakt , że po latach , dorosły już Mistrz Twardowski , zaprzedał swą duszę Lucyferowi – to jest już temat na odrębną legendę , jaką można znaleźć w moich wcześniejszych wpisach.
Na Ziemi znajdują się miejsca , które promieniują dziwną legendą , pozytywnie działającą na organizm ludzki.
Miejsca te połączone są ze sobą tzw.liniami geomantycznymi.
Kościół Św. Floriana postawiono na skrzyżowaniu dwóch takich linii , a promieniowanie osiąga tu moc 35 000 jednostek Bovisa.
O owych miejscach mocy i Czakramie wawelskim będę pisać w późniejszych wpisach , do których zapraszam wszystkich ciekawych tego zjawiska.