Opowiem Wam teraz kolejną legendę , dotyczącą Zamku w Baranowie Sandomierskim.
Głosi ona , że podczas najazdu szwedzkiego na zamek , a było to w czasie nieobecności Pana tei rezydencji – Rafała Leszczyńskiego – córka jego modlitwą ocaliła rezydencję.
Była to Wigilia , gdy na zamku pojawili się przerażeni mieszkańcy Baranowa, którzy w panice uciekali przed nadciągającymi Szwedami.
Panna Leszczyńska ukryła wszystkich w podziemnych tunelach,łączących ponoć zamek z Sandomierzem.
Sama pozostała na dziedzińcu , gorąco modląc się o ocalenie.
Nagle na niebie pojawiły się ciemne chmury , z których nieoczekiwanie spadł grad kamieni.
Szwedzi w popłochu zaczęli uciekać,odstępując od próby zajęcia Zamku.
W czasie uroczystej mszy ocaleni ludzie modlili się , dziękując Bogu za cud i wtedy to zgromadzeni w świątyni wierni zobaczyli , jak pannę Leszczyńską otacza biały obłok, który zniknął dopiero po zakończeniu nabożeństwa.
Ciekawa jestem czy spodobała się Wam ta legenda..?
Należy ona do tych” z podwójnym dnem”,które można sobie tłumaczyć na wiele sposobów .I chyba to jest najfajniejsze w tych opowieściach.