O łódzkim „Królu Bawełny” – Karolu Scheiblerze – powstało wiele legend . Powodem tego była między innymi jego wielka fortuna , co niektórzy przypisywali brataniu się owego Niemca z siłą nieczystą.
Spacerując po Księżym Młynie , opowiem teraz jedną z legend o fabrykanckich skarbach.
Po śmierci Scheiblera , tajemnicą poliszynela było miejsce ukrycia jego „diabelskich” skarbów.
Miał być to Park Źródliska , położony w sąsiedztwie fabryki Scheiblera , na Księżym Młynie.
Legenda mówi , że znalazło się kilku śmiałków , którzy nocą udali się do parku i zaczęli kopać.
Wtedy to rozpętała się gwałtowna burza , a w blasku piorunów , na końcu parkowej alejki , pojawiła się postać utykającego na jedną nogę , mężczyzny w kapeluszu . Towarzyszyły mu dwa czarne psy.
Przerażeni amatorzy bogactw uciekli w popłochu , a kiedy następnego dnia powrócili do parku – nie było tam żadnych śladów ich nocnej „pracy”.
Pomimo faktu , iż Karol Scheibler dbał o swoich robotników , budując im domy , szkołę , czy szpital , to jednak nie spotykał się z ich strony z objawami wdzięczności . Więcej – powszechnie uważano, że ten Niemiec brata się z diabłem.
Pewne mądre porzekadło mówi : „Za pieniądze kupisz dobrego psa , ale nie kupisz za nie merdania jego ogona”.