Poszukując nowych legend natrafiłam na pojęcie „Dybuka” , co tak mnie zainteresowało , że zaczęłam głębiej szperać w tym temacie i teraz chciałabym się z Wami podzielić moją nowo nabytą wiedzą.
Otóż wiara w Dybuki , w tradycji żydowskiej , rozwinęła się prawdopodobnie w XVI lub XVII wieku i utrzymuje się do dnia dzisiejszego.
Według niej Dybuk to dusza osoby zmarłej , która opuściła już ciało , ale nie opuściła jeszcze świata doczesnego.
Może być on duszą grzesznika , bądź osoby , która cierpiała na Ziemi z konkretnego powodu, czy też osoby , która zginęła nagłą śmiercią.
Ta błąkająca się dusza , czyli żydowski Dybuk , może opanować ciało żyjącej osoby , powodując zmianę jej osobowości , znacznie utrudniając jej codzienne funkcjonowanie i kontakty z bliskimi.
Może się zdarzyć , że nawiedzając obce ciało Dybuk może chcieć dokończyć coś , czego nie zdążył zrobić za życia.
Ponieważ Dybuk jest poza światem materialnym , więc może on ustami podporządkowanego sobie człowieka relacjonować wydarzenia rozgrywające się w innych miejscach , opowiadać sny innych ludzi , czy wypowiadać zdania w obcych językach.
W przypadku odkrycia takiej duszy egzystującej w ciele osoby żyjącej , należało znaleźć rabina , który odprawi egzorcyzmy , dzięki którym Dybuk opuszczał ciało osoby „opętanej” .
Chcąc zapewnić spokój tej pokutującej duszy , trzeba było go namówić w trakcie egzorcyzmów do wyjawienia swojej tożsamości .
Żydzi wierzą również , że Dybukiem może być również Zły Demon , który posiada moc opętania kobiety i przemienienia ją w Czarownicę .
Jedynym ratunkiem takiej niewiasty były też egzorcyzmy.
Myślę , że wystarczy nam już wiedzy na temat tej błąkającej się duszy i można już wreszcie ustawić nawigację na Słomniki w woj. małopolskim , powiecie krakowskim , z kodem pocztowym gminy Słomniki ; 32-090.
Legenda o Dybuku ze Słomnik opowiada o bogatym krawcu z tej miejscowości , o imieniu Szmul , który miał piękną córkę Chaję.
Chcąc zapewnić jej – według swojego mniemania – dobrą przyszłość , postanowił wydać ją za mąż za bogatego , choć nieco w podeszłym wieku , kupca .
Na nic zdały się łzy i prośby nieszczęsnej dziewczyny , która była bez pamięci i z wzajemnością zakochana była w młodym Berku – synu biednego szewca.
Ojciec był nieprzejednany.
Zbliżał się czas zaślubin i kiedy Chaję stroiły kobiety dla przyszłego męża , ta cały czas owładnięta była dziwnym wrażeniem , że jej ukochany Berek odchodzi.
I tak się działo naprawdę , a w chwili śmierci nieszczęśliwy młodzian prosił Jahwe o to , by jego dusza, jako Dybuk, mogła wstąpić w ciało swej wytęsknionej ukochanej.
Życzeniu jego stało się zadość , a nastąpiło to w czasie pierwszego tańca Państwa Młodych.
Wtedy to jakiś dziwny dreszcz pozbawił Chaję przytomności .
Kiedy nazajutrz dziewczyna zaczęła się dziwnie zachowywać i mówić sama do siebie , zarówno ojciec , jak i czcigodny Rabin wiedzieli już , że to Dybuk nieżyjącego Berka.
Bogaty kupiec unieważnił umowę małżeńską , a Chaja dożyła swoich dni , rozmawiając ze swym umiłowanym.
Kiedy wreszcie nadeszła jej chwila , Dybuk Berka nie chciał szukać sobie innego ciała , a za swą siedzibę wybrał starą synagogę w Słomnikach.
Mówi się o miłości aż po grób , a tu dzięki Dybukowi spotkaliśmy się z miłością , która pokonała barierę życia i śmierci…
Muszę uczciwie przyznać , że Dybuk na pewien czas w pełni zawładnął moimi myślami , tak że zaczęłam poszukiwać śladów tej błąkającej się duszy w świecie nam współczesnym.
Czytając recenzję o ostatnich polskich filmach trafiłam na „Demona”, Marcina Wrony , 42 letniego reżysera , zmarłego śmiercią samobójczą we wrześniu 2015 roku.
Według opinii znawców tematu, jest to doskonała próba nakręcenia kina spod znaku grozy.
Reżyser w swoim filmie podpiera się wierzeniami o błąkających się duszach – Dybukach i dotyka polsko-żydowskiej historii, przedstawionej w atmosferze paranormalnego horroru .
Jak widać , nie tylko ja jestem zafascynowana Dybukiem …