Rozkoszując się spokojem piotrkowskiego jeziora , rozmawiałam z miejscowym wędkarzem, łowiącym ryby.
Od niego dowiedziałam się o zatopionym dzwonie kościelnym, leżącym gdzieś na dnie jeziora.
Podobno w dzień Bożego Narodzenia oraz w drugi dzień Wielkanocy z głębi jeziora dochodzi dźwięk kościelnego dzwonu . Usłyszeć go może jedynie człowiek ze wszech miar uczciwy, nie splamiony rządzą posiadania pieniędzy.
Otóż dzwon ten zatonął za sprawą pewnej dziewczyny.
Któregoś razu , wzdłuż brzegów jeziora, szły dwie siostry-Józia i Tereska, gdy nagle w wodzie ujrzały dwa zatopione dzwony kościelne – duży i mały.
Przebiegła Józia wyciągała z wody duży dzwon , planując już jego sprzedaż , ale wtedy dzwon wyślizgnął się jej z rąk i pogrążył w wodnej topieli.
Młodsza siostra Tereska wyciągnęła z wody mały dzwon i odniosła go proboszczowi miejscowego kościoła.
Kiedyś gdzieś przeczytałam pewną mądrą maksymę , że ” Pieniądze nie będą rządzić światem, o ile sami nie pozwolimy , by pieniądz rządził nami”….
Ciekawa jestem czy przyznacie rację tej złotej myśli ?