Dzisiaj proponuję odwiedziny w opolskim Głogówku , w powiecie prudnickim. W tym urokliwym miasteczku zwiedzimy Kościół i Klasztor Franciszkanów , przy ul. Klastornej 3.
W XVII wieku Głogówek był w rękach śląskiego rodu arystokratycznego Oppersdorffów , a my zatrzymamy się przy jednym z jego przedstawicieli – Janem Jerzym III .
Był on najwybitniejszym przedstawicielem rodu , który przekształcił Głogówek w majorat. Oznaczało to , że dobra te odtąd były dziedziczone przez najstarszego potomka rodu Oppersdorffów..
Po ukończeniu studiów w Kolegium Jezuitów , młody Oppersdorff odbył pielgrzymkę do Sanktuarium Maryjnego w Loreto , we Włoszech. Tam w jego głowie zrodził się pomysł zbudowania kopii Domku Loretańskiego w Głogówku , przy Kościele Franciszkanów na ul. Klasztornej 3 .
Zgodnie z legendą , Kaplica Matki Boskiej Loretańskiej miała być początkowo otynkowana wewnątrz , ale tynki odpadły. Sytuacja ta powtórzyła się trzykrotnie i wtedy odczytano w tym wolę Bożą . Freski zostały pomalowane na pozostałościach tynku.
Jerzy III , podobnie jak jego ojciec , był trzykrotnie żonaty i z tych małżeństw posiadał piętnaścioro dzieci . Do wieku dorosłego dożyło tylko pięcioro , a o jednym z nich opowiada pewna legenda.
Działo się to w czasie wojny 30-letniej . W 1645 roku śmierć dziesiątkowała mieszkańców Głogówka , ale nie wszyscy od miecza ginęli. Ponad 500 ofiar pochłonęła bezlitosna epidemia dżumy , przed którą nie było ratunku.Można było się jedynie modlić w intencji zmarłych.
Hrabia Oppersdorff pomagał poszkodowanym , nie szczędząc funduszy i swego czasu . W całym tym rozgardiaszu zaniedbywał rodzinę i wtedy wydarzyła się wielka tragedia .
Jego syn został ukąszony przez jadowitego węża. Lekarza robili wszystko co było w ich mocy , ale stan dziecka stawał się krytyczny.
Pewnej nocy Hrabia Jerzy miał senne widzenie, w którym słyszał bicie dzwonu , a w chwilę potem jego syn wstał z łóżka uśmiechnięty .
Zrozpaczony ojciec sen ten odczytał jako wolę bożą i ślubował , że każe odlać i zawiesić w Wieży klasztornej Kościoła dzwon , którego dotąd Głogówek nie posiadał . W zamian prosił Boga o życie dla swego potomka.
Według legendy , tak się właśnie stało , bo kiedy na Wieży kościelnej zabrzmiały pierwsze dźwięki Dzwonu , z Zamku Oppersdorffów przyszła wiadomość, iż kryzys minął.
Pewnie zastanawiacie się skąd nazwa : „Dzwon ósmej godziny” ? . Tą kwestię wyjaśnia następna legenda.
Pewnego dnia o 8 rano Dzwon na Wieży kościelnej zaczął sam bić . Dzwonnicy biegali w trwodze, a Księża czynili znak krzyża i modlili się przerażeni.
Po jakimś czasie do miasta przybiegł zdyszany posłaniec z Zamku Oppersdorffów z wiadomością, że zmarł właśnie Hrabia Jerzy III Oppersdorff , a stało się to o godzinie 8 .
Według woli zmarłego , pochowano go bardzo skromnie w stroju żebraka , a w swej ostatniej drodze niesiony był na desce przez najbiedniejszych mieszkańców miasta.
Od tamtego dnia Dzwon u Franciszkanów dzwonił codziennie o 8 rano, w intencji wszystkich umierających w danym dniu , co wyjaśnia jego nazwę – „Dzwon Ósmej Godziny”.