Obowiązujący dziś herb Łodzi został zatwierdzony , przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych , w czerwcu 1936 roku .
Przedstawia on drewnianą , złotą łódkę z wielkim wiosłem, na czerwonym polu.
Z herbem miasta związana jest legenda o młodej dziewczynie i zakochanym w niej pustelniku.
Dawno temu w granicach osady łódzkiej żył pewien pustelnik , który wcześniej był rycerzem i wielkim zawadiaką.
Pewnego razu spotkał on w lesie piękną dziewczynę , która została oskarżona przez księcia łęczyckiego o paranie się czarną magią.
Chcąc się nią zaopiekować , zaproponował jej wspólne zamieszkanie w jego pustelni .
Czas szybko biegł szczęśliwej parze i nim się nie obejrzeli , a już minęło kilka wiosen.
I wtedy stało się to, czego zawsze się obawiali – zausznicy łęczyckiego dziedzica dotarli do jaskini …
Pochwycili dziewczynę i bezwzględnie zabili jej opiekuna , tak że jego krew trysnęła na stojącą w kącie jamy zbroję i starą tarczę.
Od owej poplamionej krwią tarczy, wywodzi się tło łódzkiego herbu , a łódka symbolizuje legendarnego chłopa Janusza , protoplasty dzisiejszej Łodzi.
Chcąc na własne oczy zobaczyć herb Łodzi , udałam się do Urzędu Miasta przy ul. Piotrkowskiej 104.
Ta siedziba władz miasta mieści się w dawnym Pałacu „wełnianego Barona” – Juliusza Heinzla.
I tu spotkała mnie olbrzymia niespodzianka . Nikt z pracowników Urzędu – a rozmawiałam naprawdę z wieloma – nie wiedział , gdzie może się znajdować Herb Łodzi.
Po prawie półgodzinnych poszukiwaniach , drogą własnej dedukcji, odnalazłam go w Małej Sali Obrad .
Uff…. mogę wreszcie usiąść na ławeczce i spokojnie poczekać , aż punktualnie w południe, z okna Urzędu Miasta przy ul. Piotrkowskiej 106 , będzie odgrywany łódzki hejnał „Prząśniczka”.
Zasłuchana w tę piękną melodię Stanisława Moniuszki , po głowie zaczęły mi się kołatać pierwsze słowa tej pieśni: „U prząśniczki siedzą, jak anioł dzieweczki . Przędą sobie , przędą jedwabne niteczki. Kręć się , kręć wrzeciono …. i … dalej niestety nie pamiętam.