W trakcie mojej kolejnej „wyprawy” śladem legend polskich , zatrzymuję się w miejscowości Borek Wielkopolski , w woj. wielkopolskim i powiecie gostyńskim.
W kruchcie Kościoła przy ul. Zdzież 1 znajduje się drewniany krzyż z brzozy gryżyńskiej i napisem : „Czcij ojca swego i matkę swoją”.
Z brzozą tą wiąże się pewna legenda.
Nad rzeką Obrą , na trasie Gostyń – Kościan , leży wieś Gryżyna .
Jakieś 200 lat temu mieszkała tu wdowa z 10-letnim synkiem Antosiem.
Z wielkiej miłości do dziecka pozwalała mu na wszystko i za nic nie karała. Nawet wtedy , gdy ten uderzył ją w twarz.
W niedługim czasie po tym zdarzeniu Antoś nagle zachorował i zmarł.
Zrozpaczona matka codziennie odwiedzała mogiłę syna , aż pewnego dnia ze zgrozą ujrzała wystającą spod ziemi rączkę chłopca.
Wezwany proboszcz nakazał kościelnemu zasypać rękę ziemią , ale następnego dnia znów wystawała z mogiły.
Chcąc pomóc dziecku w zbawieniu, ksiądz zebrał w kościele wszystkich mieszkańców wioski, a wśród nich i matkę Antosia i począł rozpytywać o chłopca.
Wdowa płacząc wyznała , iż niedługo przed chorobą Antoś ją uderzył, a ona nie ukarała syna.
Proboszcz po długim namyśle orzekł , że należy wychłostać wyciągniętą rączkę dziecka , tak by jego dusza mogła odejść w spokoju.
To powiedziawszy , ułamał gałązkę z brzozy rosnącej przy kościele i podał ją szlochającej matce.
Kiedy kobieta wychłostała nią rączkę ukochanego synka – zdarzył się cud. Ręka dziecka schowała się pod ziemią , a ksiądz zatknął ową gałązkę na chłopięcej mogile.
Wiosną gałązka zakwitła i z czasem wyrosło z niej drzewo , które przypominało wiernym o tym , iż dzieci nie mogą podnosić ręki na swych rodziców.
Gryżyńska brzoza stała przy świątyni przez wieki , aż nadszedł czas , kiedy silna wichura ją powaliła i to z niej wyciosano krzyż przed którym stoję.
Jeżeli kiedykolwiek będziecie w Borku Wielkopolskim , koniecznie zajrzyjcie do miejscowego Kościoła i pomyślcie , czy swoim zachowaniem w przeszłości nigdy nie wyciskaliście łez z oczu Waszych matek ?.
Jeżeli tak było , to czy potrafiliście przyznać się do błędu i przeprosić.
Przypomniały mi się piękne słowa Józefa Ignacego Kraszewskiego : „Jest jedna miłość , która nie szczędzi ofiar , płacze i przebacza , a odepchnięta -powraca … – to miłość macierzyńska”.
Ten niezaprzeczalny fakt nie powinien nas jednak rozgrzeszać , gdyż , jak powiedział Ksiądz Twardowski : ” Należy spieszyć się kochać ludzi , bo tak szybko odchodzą”…