Rzecz działa się w Głogówku za czasów Oppersdorffów . Wtedy to miasto słynęło z wyśmienitego miodu z miejscowej pasieki. Pszczelarzowi nieźle się wiodło do czasu , gdy coś lub ktoś zaczął niszczyć jego ule.
Pewnej nocy właściciel pasieki zasadził się na złodzieja . Czas mijał , a nic nie zagłuszało nocnej ciszy. Aż tu nagle, w świetle księżyca, Pszczelarz ujrzał ogromnego , brunatnego niedźwiedzia , który z ula zaczął wyciągać plastry miodu.
Następnego dnia o wszystkim dowiedział się Hrabia , który zarządził polowanie . Niestety Niedźwiedź jakby zapadł się pod ziemię.
Biedny Pszczelarz popadł w niełaskę u Pana i już więcej nie mógł skarżyć się na owego nieproszonego gościa jego pasieki.
Pewnej nocy Pszczelarza zbudził głośny ryk Niedźwiedzia. Kiedy przybiegł do pasieki , zobaczył go na tle ognistej poświaty. To palił się opuszczony dom , stojący w pobliżu.
Niedźwiedź jeszcze raz zaryczał i znikł , a mężczyzna , co sił w nogach , pobiegł na miejski Rynek . Tam uderzył w dzwony na alarm.
Mieszkańcy zdążyli uratować miasto przed rozszerzającym się pożarem, a Hrabia Oppersdorff, podarował Pszczelarzowi kamieniczkę na Rynku .
Uszczęśliwiony mężczyzna , na ścianie swego nowego domu , kazał zawiesić tabliczkę z sylwetką Niedźwiedzia z beczułką miodu.
Można ją oglądać do dzisiaj , na jednej z kamienic po zachodniej stronie Rynku.