Dawno już temu planowałam zajrzeć do Malborka – miasta w północnej Polsce , w woj. pomorskim. Miasto to zostało podbite przez Krzyżaków ,którzy zbudowali w nim potężną twierdzę – Zamek stojący na dzisiejszej ul. Piastowskiej. W latach 1309-1457 był on siedzibą Wielkich Mistrzów Zakonu Krzyżackiego i Państwa Zakonnego, które obejmowało głównie Ziemię Prusów , a potem także Inflanty – czyli tereny dzisiejszej Estonii i Łotwy.
Społeczność zakonna składała się z Braci Rycerzy , którzy sprawowali władzę i tworzyli kastę wyższą . Nosili oni białe płaszcze z czarnymi krzyżami . Następni w hierarchii zakonnej byli Bracia Kapłani , którzy sprawowali obowiązki liturgiczne i opiekę duchową nad Rycerzami i resztą Załogi. Ostatni to Bracia Służebni , pełniący posługi wojskowe i gospodarcze. Bohater naszej legendy – Sebald Tharsen , właśnie do nich należał. Jako Zakonnik okazał się jednak niegodny krzyża , noszonego na piersi .
Ten zwyczajny bezbożnik nie miał umiaru w jedzeniu i piciu , ani też nie stronił od uciech cielesnych . Do tego jeszcze posługiwał się często strasznymi przekleństwami , które nie wypadały Zakonnikowi. Wracając do swej izby, po suto zakrapianych kolacjach, wzywał zawsze pachołka , którego zadaniem było codzienne ściąganie butów z jego nóg.
Któregoś wieczoru , podchmielony Mnich , nie mogąc dowołać się swego sługi, szpetnie zaklął , a do tego jeszcze wezwał do siebie Diabła. Czart niezwłocznie pojawił się w komnacie i ściągnął Sebaldowi buty z nóg . Nie uczynił tego jednak dość delikatnie , przez co w butach zostało trochę otartej skóry pijanego szlachetki.
Skaleczenie było wprawdzie niewielkie , ale za sprawy mocy diabelskiej , rana zaczęła ropieć i wnet wdała się gangrena. W tamtych czasach był to wyrok śmierci i wkrótce za wzywanie Diabła nadaremno , Sebald Tharsen pożegnał się z życiem doczesnym , a jego duszę porwał do Piekła usłużny Czart.