Na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej , w pobliżu Zamku tęczyńskiego swoją posiadłość miał znamienity Szlachcic. Jako , że był on bardzo silny , niczym Diabeł Boruta , nazywano go Siwym Borutą , gdyż nikt nie znał jego nazwiska.Bywał on częstym gościem karczmy , gdzie wszyscy ustępowali mu z drogi , co wbijało go w coraz większą dumę. Przy garncu znamienitego miodu przechwalał się , iż złapie samego Diabła , którego imieniem go zwą. Podobno wtedy co niektórzy słyszeli czartowski śmiech , dobiegający z komina.
Siwy Boruta była bardzo bogatym Szlachcicem , ale wkrótce na hulankach i swawolach roztrwonił cały swój majątek.Wtedy zapragnął sięgnąć po fortunę samego Diabła Boruty. Jako ,że znał miejsce przebywania Diabła , udał się do jego podziemnej pieczary , a tam ujrzał skrzynie ze złotem i srebrem. Kosztowności te pilnowane były przez ich właściciela. Siedział on w kącie komnaty pod postacią Sowy.
Na jego widok Siwy Boruta aż spocił się ze strachu ,ale nie pokazując tego po sobie , uniżenie pokłonił się Czartowi i poprosił o choć trochę złota , gdyż on przetrwonił cały swój majątek. Kiedy Sowa nie uczyniła żadnego ruchu , uznał to za przyzwolenie , więc zaczął napełniać swoje mieszki , kieszenie , a nawet wpychał złoto do ust.
Zaczęło już świtać kiedy Siwy Boruta ponownie pokłonił się ponownie nieruchomej Sowie i w pośpiechu przekroczył próg jaskini . Niestety jej wrota zatrzasnęły się za nim tak szybko , że ucięły mu piętę. Krwawiąc Siwy Boruta dowlókł się do swego domu , gdzie upuścił ciężkie toboły i padł bez sił na łóżko.
Od tego czasu , mimo całego swego bogactwa, coraz bardziej podupadał na zdrowiu. Wreszcie nadszedł czas , iż nie mógł nawet pójść do karczmy , gdyż siły całkowicie go opuściły. Wtedy to pojawił się Diabeł Boruta i wyniósł złoto z powrotem do swej jaskini pod tęczyńskim Zamkiem.
Siwy Boruta mógł jedynie bezradnie przyglądać się Sowie , przesiadującej na starej wierzbie na podwórzu .