Zwiedzając malownicze ruiny łęczyckiego Zamku w woj. łódzkim , chciałabym opowiedzieć legendę o Siwym Borucie.
Otóż dawno temu , w pobliżu zamku w Łęczycy, mieszkał pewien szlachcic, niewiadomego nazwiska i herbu . Był on rosłym i silnym mężczyzną , którego powszechnie nazywano Siwym Borutą , z powodu siwego płaszcza , którego ciągle nosił.
Nikt go nie zaczepiał , a wręcz każdy schodził mu z drogi , co ów zadufany w sobie osiłek poczytywał sobie za okazywany mu szacunek.
Prowadząc hulaszczy tryb życia , szybko stracił cały swój majątek i wtedy wpadł na pomysł wykradnięcia łęczyckich skarbów. Zamysł ów szybko wprowadził w czyn.
Parę godzin chodził po ciemnych lochach zamkowych , gdy nagle stanął przed tajemnymi drzwiami. Tuż za ich progiem ujrzał kamienną komnatę , pełną złota i srebra.
W samym kącie pomieszczenia , na bryle złota , siedział sam Boruta , pod postacią olbrzymiej sowy.
Nasz poszukiwacz mimowolnie zadrżał z trwogi . Nisko pokłonił się ptaszysku , a gdy ono nawet nie drgnęło , zaczął powoli zbliżać się do skrzyń ze złotem i kosztownościami .
Zachęcony zachowaniem sowy , zaczął zachłannie napełniać cennym kruszcem przyniesione ze sobą worki.
Kiedy były już pełne , spiesznie wycofał się za próg, a drzwi same zatrzaskując się za nim, boleśnie przycięły mu piętę.
Kulejąc i upadając pod ciężarem skarbów , Siwy Boruta ledwo dotarł do swego domu.
Od tamtego czasu szlachcic ów , mimo całego swego bogactwa , coraz bardziej zapadał na zdrowiu i nie zdołały go ozdrowić żadne lekarstwa.
Zaraz po jego śmierci ludzie widywali sowę latającą od domostwa Siwego Boruty do zamku w Łęczycy. Wszyscy wiedzieli , że to Diabeł Boruta przenosi swoje skarby z powrotem do lochów.
Z legendy tej wypływa morał , mówiący , że : „Pieniądze szczęścia nie dają …” , chociaż lepiej płakać w willi , niż pod mostem – prawda ?.