Trasa do następnej miejscowości , będącej celem mojej podróży , przebiega bardzo spokojnie, więc opowiem Wam obiecaną legendę ze „Świętego miasta” – woj. śląskie , powiat częstochowski.
Stara legenda głosi , że kiedy Św. Wojciech pielgrzymował do Gniezna , zatrzymał się w Częstochowie , u stóp góry , zwanej dziś Jasną Górą.
W miejscu tym zaśpiewał hymn ” Bogurodzico Dziewico ” i wtedy ujrzał Najświętszą Panienkę , spowitą w biały obłok.
Zrozumiał , że stoi na miejscu przyszłych wielkich cudów i łask .
Św. Wojciech był biskupem , męczennikiem i patronem Kościoła katolickiego w Polsce .
Zginął zamordowany przez pogan w Prusach , podczas wyprawy misyjnej.
Legenda głosi , że na odgłos śpiewu misjonarza zbiegło się w to miejsce mnóstwo wężów , które próbowały atakować Św. Wojciecha .
Ten nie okazując żadnego strachu , zrobił nad nimi znak krzyża świętego i węże skamieniały.
Do dzisiaj okoliczni mieszkańcy pokazują w wapiennikach wykopanych pod Jasną Górą te skamieliny węży.
Ta legenda o Jasnej Górze wskazuje na szczególność tego miejsca , w którym z woli Boga i za przyczyną Matki Bożej , ludzie doznają uzdrowień , nawróceń i innych nadzwyczajnych łask . Potwierdzają to wpisy do Jasnogórskiej Księgi Cudów.
Uczeni te cudowne zdarzenia tłumaczą przebiegającą przez Jasną Górę jerozolimską linią geometryczną ,która może być przyczyną korzystnego wpływu na nasze siły witalne.
Co prawda nie ma ona takiej siły jak Czakram Wawelski ,który jest najsilniejszym polem geometrycznym w Polsce , ale zawsze to coś…
O zjawisku Czakramu na Wawelu będę jeszcze pisała w czasie moich odwiedzin Krakowa .
Przyznaję , że ten temat bardzo mnie zainteresował z racji swojej tajemniczości , a więc proszę – śledźcie kolejne wpisy na moim blogu.