Według legendy , w podziemiach niedzickiego Zamku ukryty jest wielki skarb Inków .Ich historia sięga XVIII wieku . Wtedy to Sebastian Berzeviczy – węgierski potomek właścicieli Zamku w Niedzicy , wyruszył w świat. Po drodze przeżywał wiele dramatycznych przygód , aż w końcu dopłynął do Peru w Ameryce Południowej. Ożenił się tam z Indianką – córką wodza , a z tego związku narodziła się córka Umina.
W 1781 roku w Peru wybuchło powstanie Inków przeciwko Hiszpanom. Umina była wówczas żoną Andreasa – syna Tupaca Amaru .
Powstanie upadło , a po śmierci jego wodza -Tupaca Amaru – Andreas został pretendentem do tronu Inków. Poszukiwany przez Hiszpanów uciekł z Uminą do Włoch. Jednak i tam znaleźli go jego prześladowcy.
Umina , wraz z synem Unkasem uciekła do Polski , do Zamku swego ojca . Jej śladem podążyli wysłannicy hiszpańskiej inkwizycji i przed wejściem do zamkowej Kaplicy została zasztyletowana . Unkas przeżył , gdyż został w porę ukryty przez służbę.
Jakiś czas po tych wydarzeniach , na Zamku w Niedzicy pojawiła się Prześwietna Rada Inków , która z Wacławem Berzewiczym – bratankiem Sebastiana , podpisała akt adopcyjny jednorocznego wówczas syna Uminy. Od tego czasu , potomek Inków – Unkas, wychowywany był przez rodzinę adopcyjną , jako Andrzej Benesz. Inkowie przed wyjazdem mieli pozostawić na Zamku olbrzymi skarb, który został tam ukryty.
Legenda mówi , że Andrzej Benesz , jako już dorosły mężczyzna , pojawił się w niedzickiej Warowni i tam podobno odnalazł pismo Inków , które miało wskazywać miejsce ukrycia skarbu. Nigdy jednak nie zostało ono przetłumaczone , gdyż zaginęło , wraz z tragiczną śmiercią Andrzeja Benesza.
Co do inkaskiej Księżniczki Uminy , to od czasów morderstwa, jej Duch zaczął pojawiać się w ciemne noce na dziedzińcu zamkowym. W okolicy nawet powtarzana była opowieść o Furmanie Jakubie , którego spotkała dość przerażająca przygoda.
Pewnego razu , kiedy po pracy wracał do swej izby , jakimś cudem znalazł się w nieznanej komnacie , gdzie obok łoża stała srebrna trumna . W środku spoczywało ciało kobiety z krwawą raną na piersi. Od tej chwili Furman niczego już nie pamiętał , a rano służba odnalazła go nieprzytomnego na dziedzińcu Zamku. Mężczyzna rzez jedną noc całkowicie posiwiał i odtąd nazywano go Białym Jakubem.