Kilka dni temu czytaliście opowieść o Diable Boruta z będzińskiego Zamku.Teraz legenda o pochodzeniu nazwy owego pięknego miasta z zakola Czarnej Przemszy.
W połowie XIV wieku , za czasów panowania Kazimierza Wielkiego , Będzin stał się miastem , otoczonym kamiennymi murami , z dwoma bramami : Bytomską i Sławkowską.
Legenda mówi , że nazwa Będzin pochodzi od nazwiska dawnego właściciela osady – Bendyna.
Był on podobno przyjacielem samego Króla Bolesława Chrobrego ,który za wyjątkowe bohaterstwo w walkach z wrogiem , obdarował go ziemiami nad Czarną Przemszą.
Bendyn chciał wybudować sobie tu Zamek i w tym celu rozkazał miejscowej ludności , by stawiła się do pracy. Tych , którzy opierali się , wziął do niewoli i tak zaczęły powstawać mury Twierdzy.
Za tę morderczą pracę nikt nie otrzymał zapłaty , a wielu spośród budowniczych straciło życie.
Poddani przeklęli swego Pana i chyba Bóg ich wysłuchał , bo w końcu Bendyna spotkała zasłużona kara. W ciągu jednego dnia ów tyran , na skutek nieszczęśliwego wypadku , stracił całą swoją rodzinę .
Zrozpaczony -porzucił bogactwa , przywdział mnisi habit i wyjechał w nieznane . Żywota dokonał w jakiejś pustelni zagubionej wśród puszczy , ale tym nie zadośćuczynił za wyrządzone krzywdy.
Osadę wokół Zamku nazwano Bendynem , a z czasem nazwę tę przemianowano na Będzin.
Inna legenda wiąże powstanie nazwy miasta z Królem Kazimierzem Wielkim , chociaż historycy uważają ją za wielce nieprawdopodobną.
Otóż Król, jadąc ze swą świtą przez Śląsk , zatrzymał się na nocleg przy drewnianym Zamku nad rzeką Przemszą i wskazując na wzgórze rzekł: „Tu będziem odpoczywali”.
Od tego czasu osadę wokół warowni zaczęto nazywać Będzim , a z czasem nazwa ta zmieniła się w Będzin. Obóz służby wędrującej z Królem znajdował się w pobliskiej osadzie , która przyjęła nazwę Czeladź.
Inna legenda opowiada o rozbójniku – rycerzu , który swe życie zakończył na będzińskiej ziemi. Był to pewien bogaty Burgrabia , którego zwano Mikołajem Kornicz-Siostrzeńcem. Życie opływające w dostatki z czasem zaczęło go nudzić.Dla rozrywki zajął się rozbójnictwem.
Długi czas czuł się bezkarny , aż w końcu popełnił błąd.Uprowadził córkę bogatego Żyda z Będzina . Kiedy piękna Sura nie chciała być mu powolna – zabił ją czekanem. Umierająca dziewczyna przeklęła mordercę , prosząc Boga Jehowa , by wnętrzności swego oprawcy dał krukom na pożarcie.
Kilka miesięcy później Burgrabia przypadkiem znalazł się w Będzinie , uciekając przed wojskiem królewskim. Jego schronem stała się Baszta tutejszego Zamku. Po kilku dniach oblężenia rozbójnik zrozumiał , że jego los został wreszcie przesądzony. Nocą rzucił się z murów w przepaść. Upadając na ziemię roztrzaskał sobie głowę , a z jego brzucha wypłynęły wnętrzności. Wraz z nastaniem świtu kruki miały nieoczekiwaną ucztę…
Królewscy pachołkowie pochowali ciało pod murem , wcześniej odcinając mu głowę zbójnika.
Od tamtej pory okoliczni mieszkańcy w księżycowe noce widywali postać rycerza bez głowy , wyjeżdżającą z zamkowej Baszty.