Będąc wcześniej na Świętym Krzyżu rozpytywałam miejscowych o świętokrzyskich zbójników.
Niezmiennie otrzymywałam te same odpowiedzi- zbój Kak i zbój Madej.
Myślę , że na razie nie będę tracić czasu na poszukiwania jeszcze innych,mniej znanych zbójników, bo nie mogę się doczekać,by opowiedzieć Wam o tych na świeczniku.
Legenda o zbóju Kaku zaczyna się w zamierzchłych czasach,kiedy w puszczy na niewinnych mieszczan, czyhali zbóje, a wśród nich zbój , o imieniu Kak.
Po latach bezkarnego zbójowania, stał się na tyle zuchwały , że pewnego razu porwał piękną siostrzenicę biskupa.
Będąc przystojnym mężczyzną, rozkochał ją w sobie, sam również tracąc głowę.
Może stał się mniej uważny, jak to każdy zakochany , bo po niedługim czasie zbrojni ludzie biskupa odnaleźli jego kryjówkę.
Doszło do walki ,w której dziewczyna zginęła, osłaniając własną piersią ukochanego , a Kak został pojmany i skazany na śmierć przez powieszenie.
Stojąc już na szubienicy , nucił sobie piosenkę o jakiejś lipie spod Kakonina.
Stojący najbliżej skazańca młody szklarz z wioski , dosłyszał słowa tej piosnki i chyba jako jedyny zrozumiał przesłanie zbójnika.
Po długich poszukiwaniach odnalazł wspomnianą lipę , a w jej dziupli olbrzymie łupy zbójeckie.
Kosztowności te przeznaczył na budowę kościoła i pomoc biednym mieszkańcom wioski.
Mam nadzieję , że spodobała się Wam ta opowieść o zbóju, który chciał, by odnaleziono jego skarby.
Czyżby to była jego taka swoista pokuta za grzechy…?
Starym zwyczajem podaję namiary na nawigację:Kakonin-leży w woj.świętokrzyskim,powiecie kieleckim,gminie Bieliny i jego kod pocztowy to 26-004.
Mam nadzieję , że wreszcie jutro będę mogła zaprosić Was do Jaskini Zbója Madeja, gdzie chcę opowiedzieć Wam tę – oczywiście według mnie – niezwykle piękną legendę o świętokrzyskim zbóju.