Duch Gór Karkonoszy – znany już nam jako Liczyrzepa , tak jak zwykli ludzie , miał pecha w miłości. W poprzednich wpisach opowiadałam już o Księżniczce Dobrogniewie ze Świdnicy , która od niego wolała Księcia Mieszka.
Przytoczę teraz słowa amerykańskiego pisarza – Ernesta Hemingwaya : „Każdy powinien mieć kogoś z kim mógłby szczerze pomówić . Bo choćby człowiek był nie wiadomo jak dzielny – czasami czuje się samotny”.
Myślę , że uczucia te dotyczyły też naszego Ducha Gór . Wprawdzie posiadał on wielką moc , która przerażała ludzi , a jednocześnie budziła ich podziw , ale Rzepiór zwyczajnie chciał być komuś potrzebny .
Pragnął budzić się rano i czuć , że kogoś to obchodzi , że właśnie się obudził. Jego największym pragnieniem było przemienić się w człowieka i mieć własną rodzinę.
Od najwcześniejszych lat Księżniczka stroniła od życia dworskiego , a najbardziej pociągały ją samotne wycieczki w głąb dziewiczej puszczy. Były to tereny Ducha Gór , który pomimo swej mocy , z zazdrością patrzył na ludzi osiedlających się w Górach Izerskich.
Ukazywał się im pod różnymi postaciami : nagłego tumana mgły , potężnej burzy , czy zawiei śnieżnej. Czasami widywano go jako starca z długą brodą i laską , który przyjaźnie pozdrawiał ludzi.
Czując się bardzo samotny w swojej krainie , Rzepiór zapragnął życia rodzinnego z domem , w którym czekałaby na niego kochająca żona. Tylko miłość kobiety mogłaby sprawić , że Król Duch stałby się człowiekiem.
Pewnego razu w leśnych ostępach Pan tej krainy ujrzał dziewczynę , która zbierając jagody pięknie przy tym śpiewała. Była to Aga – najmłodsza córka śląskiego Księcia Bolesława .
Olśniony jej urodą , Rzepiór czym prędzej przemienił się w młodego Księcia na koniu , który zagaił rozmowę z piękną panną. Od tego czasu Aga często spotykała się z owym urodziwym nieznajomym , który robił wszystko , by wywrzeć na niej jak najlepsze wrażenie. Młodzi bardzo się do siebie zbliżyli , ale Rzepiór nie wyjawił jej swej prawdziwej tożsamości.
Przekazał jej za to wszystkie tajemnice gór , nauczył mowy zwierząt i wykorzystywania do leczenia mocy ziół . Pozwolił jej również pić wodę ze świętego ” Źródła Żywej Wody” , zachowując dla siebie sekret jej magicznej mocy .
Odwzajemniając się Aga pokazała urodziwemu młodzieńcowi jak żyją mieszkańcy jej osady , nauczyła tkać ubrania z owczej wełny i uprawiania warzyw .
Mimo tej pozornej poufałości , Księżniczka nie do końca była pewna swoich uczuć i kiedy Rzepiór zaczął ją ponaglać w podjęciu decyzji , Aga postanowiła powrócić do Zamku ojca i do swego dawnego życia. Królowi Gór trudno było pogodzić się z odrzuceniem , ale uszanował decyzję dziewczyny.
Tymczasem Aga w swej rodzinnej miejscowości , przeżyła wielki szok . Okazało się , iż dzięki „Żywej Wodzie” czas płynął dla niej w zupełnie innym tempie , niż dla jej bliskich. Nie było już ukochanego ojca , ani nikogo z rodziny , bo wszyscy już dawno temu poumierali.
Zrozpaczona Księżniczka powróciła w Góry , gdzie była tak hołubiona przez swojego Księcia , ale jego niestety nigdzie nie było. Nie wiedziała , że on szanując podjętą przez nią decyzję , usunął się z jej życia. Nie wiedziała też , że nie zapomniał o niej i nadal otaczał ją swą opieką.
Księżniczka zamieszkała samotnie w górskiej chacie i wykorzystując swoją wiedzę , służyła ludziom pomocą , uzdrawiając ich sobie tylko znanymi ziołami. Miejscowi nazywali ją Wiedźmą Agą , ale w dobrym tego słowa znaczeniu.
Przyjazna wszystkim , sama czuła się bardzo samotna , tęskniąc za mężczyzną , od którego uciekła. Często wieczorami śpiewała nad brzegiem potoku , nie wiedząc , że on ją słyszy .
Po latach zdała sobie sprawę z tego , że tak naprawdę to swe serce pozostawiła w kamiennym Pałacu Księcia , ale dla niej i Rzepióra było już za późno…
Kiedy odeszła z tego świata , po górach rozeszło się echo przejmującego płaczu mężczyzny….
Przytoczę teraz słowa popularnej felietonistki i pisarki – Reginy Brett : „Życie człowieka przypomina grę w pokera. Nie masz wpływu na to , jakie dostaniesz karty , ale tylko od Ciebie zależy jak rozegrasz partię”…
Opowieści o Liczyrzepie kończą dolnośląską ” przygodę z legendą” . Wprawdzie nie zrealizowałam wszystkich moich planów , ponieważ w tym roku nie udało mi się dotrzeć w Góry Karkonosze , ale często życie pisze dla nas swoje własne scenariusze .
Do domu wracam w strugach deszczu , a w uszach dźwięczą mi słowa pięknego wiersza Leopolda Staffa :
„O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny. I pluszcze jednaki , miarowy , niezmienny .
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno . Jęk szklany … płacz szklany … , a szyby w mgle mokną”.