Jak już wcześniej opowiadałam , Książ jest to dzielnica Wałbrzycha , położona w okolicy wąwozu rzeki Pełcznicy , w Książańskim Parku Krajobrazowym.
W dzielnicy tej znajduje się Zamek Książ , który jest największym Zamkiem na Śląsku i trzecim , co do wielkości , w Polsce.
W poprzednich wpisach już zapoznaliście się z legendami związanymi z tym miejscem , a na dzisiaj pozostawiłam ostatnią opowieść.
Działo się to bardzo dawno temu , kiedy na Dolnym Śląsku było jeszcze mało osad ludzkich , a w okolicznych lasach buszowali zbójnicy.
Na skarpie , nad rzeką Pełcznicą , powstał wtedy duży , warowny Zamek, który wkrótce stał się niedostępną twierdzą.
Przez wieki Zamek przechodził w posiadanie kolejnych właścicieli , którzy pomnażali jego bogactwa , skrywane w podziemiach. Opowieści o skrzyniach drogich kamieni i workach pełnych złota , dotarły wkrótce do dolnośląskich zbójników.
W jednej z osad wokół Zamku , mieszkało pięciu braci : Karl , Mateusz , Jorgen , Stefan i Hans. Kiedy rodzice im obumarli , dorastający chłopcy uciekli ze swej wioski do pobliskich lasów i postanowili żyć z rozboju.
Początkowo napadali na wozy bogatych kupców , okradali samotnych wędrowców i przydrożne karczmy.
Po kilku latach tego zbójeckiego rzemiosła , bracia zechcieli się ustatkować. Jednak do budowy wielkich domostw , potrzebne im były wielkie pieniądze.
Wtedy to zainteresowali się Zamkiem Książ , o którego bogactwie krążyły legendy. Obmyślili plan i przed zapadnięciem zmroku , cała ich piątka znalazła się w obrębie murów twierdzy. Pozbywszy się straży , weszli do podziemnego skarbca , a tam oczy poraził im blask nieprzebranego bogactwa.
Załadowawszy złoto do worków , udali się w kierunku bramy wjazdowej , tak by opuścić uśpioną warownię zanim rozbłysną pierwsze promienie słońca.
Wyjechawszy poza Zamek , na środku drogi ujrzeli siedzącego ogromnego , czarnego kota . Zwierzę to , uznawane za pomocnika Szatana, wpatrywało się w rozbójników swoimi błyszczącymi , żółtymi oczami.
Bracia stanęli jak wryci i nie wiedząc czego się mogą po nim spodziewać , wybrali inną drogę ucieczki – wąską , skalną ścieżką . Była ona trudniejsza , bo prowadziła tuż nad przepaścią , ale mężczyźni nie mieli wyboru.
Byli już w połowie drogi , gdy rozszalała się straszna burza. Ulewny deszcz i huraganowy wiatr zepchnął ich w czeluści wąwozu. Złoto rozsypało się i razem z deszczem leciało do wezbranej , szybko płynącej rzeki.
Ciał młodych zbójników nigdy nie odnaleziono , ale powstała legenda mówiąca , że w jasne , księżycowe noce , z murów zamkowych można było w nurtach Pełcznicy zobaczyć połyskujące , złote monety. To w takie noce pojawiały się tam postacie pięciu mężczyzn , wpatrujących się w jej wody.
Natomiast w pochmurne , wietrzne noce , w miejscu tym można było spotkać staruszkę w towarzystwie ogromnego , czarnego kota…