Chcę jeszcze zatrzymać Was przez chwilę przy Łysicy,nazywanej potocznie przez okolicznych mieszkańców, Górą Świętej Katarzyny.
Myślę , że nie będzie to stracony czas,bo opowiem Wam piękną legendę o cudownym źródełku.
Bardzo dawno temu na tym szczycie stał zamek,w którym mieszkały dwie siostry.
Pewnego razu do owego zamku zawitał młody rycerz,szukający noclegu.Przyjęty w gościnę zasiedział się jakiś czas.
Zauroczony urodą właścicielek zamku,zakochał się w jednej z nich.
Jego wybranka ,obawiając się konkurencji swej młodszej siostry i nie chcąc dzielić się z nią majątkiem ,postanowiła usunąć ją ze swej drogi.
W te mordercze plany wtajemniczyła swego kochanka ,który obiecał jej swoją pomoc.
Niestety kolejne próby tej morderczej pary kończyły się fiaskiem, tak, jakby jakaś ręka opatrzności czuwała nad tą, nie przeczuwającą niczego złego, dziewczyną.
Zgodnie z powiedzeniem , że nie ma winy bez kary – bezduszną siostrę i jej amanta spotkał tragiczny los.
Na oczach młodszej siostry, podczas strasznej burzy,zamek obrócił się w stertę gruzu , grzebiąc ich mieszkańców.
Zapłakała nieboga nad swą starszą siostrą,a z jej łez powstało Źródełko,nazwane imieniem Świętego Franciszka.Ma ono ponoć cudowną moc i nigdy nie zamarza.
Z moich wędrówek po okolicy przyniosłam jeszcze jedną wersję legendy o zamku na Łysicy.
Właścicielką tego wielkiego zamku miała być piękna księżniczka,która nie stroniła od swawolnych zabaw .
Nadeszły jednak trudne czasy, kiedy to ziemię świętokrzyską zaczęły najeżdżać nieprzyjacielskie wojska.
Nasza rozrywkowa księżniczka ,obawiając się o swoje życie,postanowiła oddać się pod opiekę Diabłom.
Chcąc dogadać się z Lucyferem ,wysłała do Królestwa Piekielnego zaproszenie na wielką ucztę.
Diabły stawiły się w komplecie i kiedy zabawa trwała już w najlepsze, nagle rozpętała się straszna nawałnica.
Bijące pioruny zniszczyły zamek, po którym pozostało tylko wielkie rumowisko.
Tyle słów legendy o Zamku na Łysicy , gdzie zarówno zdrada wobec najbliższych , jak i konszachty z Diabłami – spotkały się z zasłużoną karą.