Kolejna opowieść również jest z Zamościa , a więc usiądźcie wygodnie i… zaczynamy.
Według legendy był to grudzień roku pańskiego 1665.
W tym dniu w mieście pojawił się nieduży pododdział wojsk kozackich , dowodzony przez Atamana Iwana Kazanko. Po klęsce wojsk Bohdana Chmielnickiego , młody Kozak postanowił zaciągnąć się do służby Pana na Zamościu – Jana Zamoyskiego.
Świeżo przyjęty do hetmańskiej służby Iwan wybrał się na wieczorny spacer po Zamościu. W jednym z zaułków miasta ujrzał Kobietę napastowaną przez pijanego Szlachcica. Kazanko ruszył jej na pomoc . Doszło do walki , w której Kozak zadał przeciwnikowi śmiertelny cios szpadą.
Pomimo , iż uczynił to w obronie czci niewieściej , został aresztowany przez Straż hetmańską , wtrącony do lochów i skazany na ścięcie. Jan Zamoyski okazał jednak łaskę i wyrok śmierci zamieniono na dożywotnie więzienie. Szeptano , iż stało się to dzięki poręczeniu pewnego bogatego kupca ormiańskiego , który miał być ojcem owej napastowanej kobiety.
Woje Iwana Kazanko zostali brutalnie pomordowani przez ludzi Zamoyskiego , a on sam zmuszany był do katorżniczej pracy przy kopaniu studni tuż przed Ratuszem miejskim.
Praca ta okazała się ponad siły człowieka , bowiem wszędzie była lita skała .Brak odpowiedniej ilości jedzenia i szykany strażników więziennych stały się przyczyną rychłej choroby więźnia. Trawiony wysoką gorączką zaczął w nocy miewać omamy.
Pewnej nocy ujrzał w celi piękną Ormiankę o kruczoczarnych włosach i brązowych oczach . Dziewczyna szepnęła mu do ucha , że to właśnie ją uratował onegdaj w ciemnym zaułku Zamościa.
Kazanko był jak w półśnie . Nie wiedział czy przypadkiem nie śni w malignie ,czy też może jest to jawa .Nim nastał świt poczuł , że wracają mu siły , a w pierwszych promieniach słonecznych ujrzał , iż jest sam . Jedynie w kącie celi połyskuje srebrny pierścień .
Kazanko szybko go ukrył pod swymi łachmanami i ruszył do pracy .
Czas płynął powoli na drążeniu twardej skały , gdy nagle ze ściany studni trysnęła woda z powiększającej się szczeliny .
Wszystko działo się tak szybko , że Strażnicy jedynie zdążyli zobaczyć jak więzień znika w kłębiących się odmętach wody. Po chwili woda zaczęła opadać i wkrótce ukazało się suche dno. Więźnia nigdzie nie było , a na dnie studni połyskiwał tylko srebrny pierścień….
Od tego czasu Zamość nigdy już nie usłyszał o młodym Kozaku – Iwanie Kazanko , a pierścień został ofiarowany Kościołowi . Legenda mówi , że było to wotum w intencji wybawiciela pięknej Ormianki , złożone przez samą właścicielkę klejnotu.