Z ulicą Piekarską w Warszawie łączy się opowieść o przebiegłym kupcu bakalii – Bartłomieju Krupie , a szło to tak:
Razu pewnego , kiedy na ulice Starej Warszawy wjechał na swym wierzchowcu zacny szlachcic w bogatym stroju, stanął przed nim żebrak , proszący o kawałek chleba.
Wąsatemu Panu zrobiło się żal tego człeka doświadczonego przez los i obdarował go połową bochenka chleba , jaki miał przy sobie.
Mimo , że był on już dosyć czerstwy , żebrak przyjął go z wielką wdzięcznością ,mówiąc że : „Prawdziwie głodnemu nawet chleb czerstwy i spleśniały stanie za dworskie specjały”.
Odjeżdżając szlachcic zadumał się nad tymi słowami i skierował na ul. Piekarską , do piekarni Mistrza Bartłomieja.
Tam zawarł z rzemieślnikiem pewien układ : Piekarz miał rozdawać codziennie chleb pośród miejskiej biedoty , za co Możny Pan wręczył mu sakwę pełną srebrnych talarów.
Żegnany głębokimi ukłonami Mistrza Bartłomieja , wąsacz skierował się wprost do Zamku Królewskiego.
Tam na powrót Hetmana Jana Sobieskiego oczekiwano już z niepokojem od ponad godziny.
Tymczasem już następnego ranka w całej Warszawie zaczęto rozdawać za darmo chleb potrzebującym .
Dowiedział się o tym zamożny kupiec bakalii – Bartłomiej Krupa.
Jako , że był on straszliwym sknerą, postanowił podać się za biedaka i stanąć w kolejce po bochen chleba.
Przebrał się w mocno zniszczone ubranie swojego woźnicy , policzki wysmarował miałem węglowym i popędził na Stary Rynek.
Pomocnicy piekarza rozdający chleb podejrzliwie spoglądali na tego dziwnego biedaka z wielkim brzuchem …, ale „Fałszywy biedak” schwycił bochen pachnącego , jeszcze ciepłego chleba i spiesznie się oddalił.
W domu już miał go kroić , kiedy zaskoczony zobaczył , że chleb nie był już chlebem , a jedynie twardym kamieniem , kształtem przypominającym do złudzenia bochen chleba.
I przeraził się Bartłomiej Krupa , bowiem nagle pojął , że to nauczka od samego Pana Boga…
Tacyt powiedział , że : „Chciwość to jeden z siedmiu grzechów głównych” i to chyba prawda.
Dzisiaj już wyjeżdżam z pięknej naszej stolicy , a w kolejnym wpisie planuję opowiedzieć dosyć znaną Legendę o Cudownym Kwiecie Paproci , która swoim morałem przypomina mi jedną z warszawskich legend.