Karczmarz z pożądaniem spoglądał na te kosztowne kamienie, nici pereł i bursztynów oraz błyszczące złoto – prawdziwe skarby.
Przyszło mu na myśl, że dach na jego gospodzie jest dziurawy, a jedyna krowa w stodole zaszła w chorobę i przestała dawać mleko, a do tego jego żona spodziewała się dziecka.
Karczmarz poczęstował swego gościa, a następnie zaprowadził go na odpoczynek do najbardziej komfortowego pokoju.
Handlarz zasnął głęboko, trzymając w dłoni klucz do kufra z bogactwami.
O północy Karczmarz wtargnął do jego sypialni i skrócił życie śpiącego poprzez przecięcie gardła.
Zgarnął kufer, a ciało, utajniając to przed żoną, zakopał pod okazałym dębem.
Miesiące mijały, a w stodole pojawiła się nowa krowa, a dach Karczmy zaczęli pokrywać gontem zamiast słomianej strzechy.
Jedyną smutną notą w szczęściu Karczmarza była śmierć jego nowonarodzonego potomka, ale mężczyzna nie tracił optymizmu.
Jednak mijały lata, a on nie mógł doczekać się dziedzica i wtedy zrozumiał, że to przez grzech, na który się zdobył.
Pod wpływem perswazji żony Karczmarz udał się do kościoła w Olkuszu na spowiedź.
Ksiądz darował mu zbrodnię, ale nałożył surową pokutę: morderca miał rozdać całe swoje bogactwo biednym i potrzebującym, a swojej ofierze miał postawić prawdziwy grób z krzyżem, przy którym codziennie miał odmawiać modlitwę za zmarłych.
Karczmarz wzniósł kurhan i kilkakrotnie złożył modlitwy. Pieniądze przekazał jedynie na Kościół, a resztę majątku zachował dla siebie.
Gdy jego żona urodziła mu zdrowego syna, Jana, Karczmarz pomyślał, że jego grzechy zostały mu wybaczone.
Jednak pewnej nocy miał dziwny sen, w którym niespotykany głos mówił, że za 30 lat nadejdzie czas zapłaty – ale nie potraktował tego poważnie.
Karczmarz, zwiększając swoje bogactwo, zapomniał o boskim przykazaniu „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił”, a także o potrzebie okazywania uwagi, miłości i szacunku swoim najbliższym.
Nawet nie pamiętałby o urodzinach swojego syna, który właśnie skończył 30 lat, gdyby nie jego żona, a wtedy przypomniały mu się słowa jego „proroczego snu”.
Strach ujął go za serce, jak stalowe szczypce i już miał wypowiedzieć słowa modlitwy, kiedy rozległ się potężny huk i Karczma Biała zapadła się pod ziemię, a powstałe po niej zapadlisko szybko napełniło się wodą.
Do dzisiaj, przechodząc obok tego przeklętego jeziorka, ludzie krzyżują się i opowiadają, że podobno, jeżeli ktoś przyjdzie tu podczas Wielkiego Postu, ale koniecznie w nocy, to usłyszy dźwięki muzyki i hałas bawiących się ludzi dochodzące spod wody.
Jak pokazuje nam ta legenda – w miarę wzrostu bogactwa, wzrasta również ludzka chciwość.
Tak to jest, bo jak powiedział mądry człowiek: „Bogactwo jest jak woda morska. Im więcej z niej pijesz, tym większe masz pragnienie”.
W poszukiwaniu pieniędzy człowiek potrafi zgubić się na tyle, że przestaje odróżniać co jest dobre, a co złe….