Krzysztof Ossoliński, wojewoda sandomierski, ufundował konstrukcję, której budowa rozpoczęła się w późnych latach XVII wieku. Był to człowiek oświecony i wykształcony, który rozumiał ulotność ludzkiego życia. Dążąc do zostawienia po sobie niezatartego śladu, postanowił zbudować swój zamek z kamienia, mając nadzieję na jego długowieczność.
Zamek, nazwany Krzyżtopór, zawdzięczał swą nazwę dwóm płaskorzeźbom umieszczonym po obu stronach głównej bramy – Krzyżowi, symbolizującemu wiarę, i toporowi, będącemu herbem rodu Ossolińskich. Pałac był zaprojektowany z 4 basztami symbolizującymi cztery pory roku, 12 dużymi salami reprezentującymi 12 miesięcy w roku, 52 pokojami – odpowiadającymi liczbie tygodni w roku, oraz 365 oknami – jedno na każdy dzień roku.
Krzysztof Ossoliński był osobą energiczną, co potwierdzał jego dynamiczne życie. Zdołał znacząco zwiększyć swój majątek, stając się jednym z najbogatszych Polaków swojego czasu. Mimo to, istniały plotki, że dorobił się swojego majątku dzięki paktom z mrocznymi mocami, za pośrednictwem czarnoksiężnika zatrudnionego na dworze. Mimo swojego imponującego bogactwa, Ossoliński nigdy nie był zadowolony i pragnął jeszcze więcej. Marzył o pokryciu zamkowej kaplicy złotem i zatrudnił alchemika, który rzekomo odkrył złotą żyłę w nieczynnym kamieniołomie. Kilka lat później, kaplica rzeczywiście została pokryta złotymi płytkami, które później stały się łupem szwedzkiego najeźdźcy.
Niestety, Krzysztof Ossoliński, fundator zamku, nie mógł cieszyć się nim długo. Zmarł nagle rok po zakończeniu budowy, mając zaledwie 58 lat. Zostawił po sobie silnie zadłużony majątek, który odziedziczył jego syn Krzysztof Baldwin Ossoliński. W tym czasie, zagrożenie ze strony Kozaków spowodowało, że szlachta sandomierska zorganizowała kilka zbrojnych chorągwi, jedną z nich prowadził młody Ossoliński. Bitwa pod Zborowem zakończyła się klęską Polaków, ze stratą wielu ludzi, w tym młodego dowódcy. Bez następcy, zamek przeszedł w posiadanie krewnych Ossolińskich. Zamek doświadczył wiele cierpień, najpierw podczas inwazji Szwedów za Karola Gustawa, a następnie podczas konfederacji barskiej, został całkowicie zniszczony. Obecnie pozostaje jako trwała ruina.
W czasach świetności Krzyżtoporu krążyły liczne legendy o jego przepychu i pięknie. Według tych opowieści, konie zamieszkujące stajnie zamku mogły podziwiać swój odbicie w kryształowych lustrach i spożywać posiłki z marmurowych żłobów, a sufit wieży ozdabiało akwarium pełne egzotycznych ryb. Jednak, gdy dobra passa zamku skończyła się i brakowało paliwa do ogrzewania, mróz zniszczył wyjątkowe akwarium.
Jak większość starych zamków, Krzyżtopór ma swoje własne duchy. Jednym z nich jest czarna sylwetka husarza, który bezszelestnie przemieszcza się po szczytach murów obronnych, następnie obiega zamek, aby zniknąć w ruinach. Uważa się, że to duch Krzysztofa Baldwina Ossolińskiego, który powrócił do swojego rodowego zamku po śmierci. Podobno mieszka on w ukrytych zakątkach zamku i jest dobrym duchem tego miejsca.
Do duchów Krzyżtoporu należy również Biała Dama bez głowy. W czasach świetności zamku, jedna z dalekich krewnych wojewody zasłynęła złą sławą, terroryzując mieszkańców dworu i gości podczas nieobecności Ossolińskiego. Jej jedyną miłością był biały piesek, który zawsze był przy niej. Kobieta ta wierzyła, że jej zwierzę rozpoznaje osoby, które chcą dostać się do zamku z niecnych zamiarów. Każdą osobę, na którą jej pies szczekał, bezwzględnie wrzucała do lochu, gdzie ta osoba umierała powoli z głodu.
Taka sytuacja trwała aż do momentu, gdy do zamku przybył młody szlachcic, który był przygotowany na to, co może go tu spotkać. Pies, jak zwykle, zaszczekał na obcego, kobieta wezwała swoich pomocników, ale zanim dotarli, młody szlachcic zdążył ściąć jej głowę, a potem pokonał jej sługi. Zwłoki zabitych wrzucono do lochu. Mieszkańcy zamku odetchnęli z ulgą, nie spodziewając się, że ta okrutna kobieta powróci jako złowieszczy duch, strasząc odwiedzających. Słuchano, że powinno się unikać spotkań z tym duchem, bo nic dobrego one nie przynoszą.
Podczas wizyty w zamku, kupiłam książkę o legendach Krzyżtoporu, gdzie dowiedziałam się o ukrytych skarbach Ossolińskich. Miały one być schowane gdzieś w podziemiach, za trzema drzwiami. Jeśli komuś udałoby się je odkryć, musiałby potem znaleźć trzy klucze. Jeżeli to zadanie zostałoby zrealizowane, szukać skarbów mógłby znaleźć się w podziemnej komnacie z trzema beczkami wypełnionymi dukatami, talarami i groszami. Jednak legenda ostrzega, że strzeże ich siły nieczyste, które nie pozwalają nikomu wrócić z lochów. Drzwi do skarbu miały się same zamykać, gaśnie światło, a pomieszczenie wypełnia się zapachem siarkowodoru. Mówiono, że jest to spowodowane tym, że skarby te zostały zgromadzone na skutek ludzkiego cierpienia.
Ród Ossolińskich pochodzi z małej wsi Ossolin, położonej w powiecie sandomierskim, województwie świętokrzyskim, gminie Klimontów. Tutaj najbardziej znany z Ossolińskich – Jerzy, wielki kanclerz koronny, wybudował wspaniałą rezydencję. Była ona przeznaczona do przetrwania wieków, ale śmierć właściciela zamku, a potem inwazja szwedzka, doprowadziły do postępującego procesu niszczenia dworu. Do dzisiaj zachowały się tylko niewielkie fragmenty kamiennego mostu.
Według jednej z legend, Ossolin miał być połączony podziemnym tunelem z zamkiem Krzyżtopór w Ujeździe. Już po śmierci Jerzego i Krzysztofa Ossolińskich, słyszano jakieś tłumione dźwięki, dochodzące z głębi ziemi. Mogło to być albo dźwięk koła wozu, albo parskanie koni.
No responses yet